Powrót do Miasta Świateł

lights_parisPo miesiącu spędzonym w Afryce, w tym tygodniu na odłączonym od dopływu prądu Zanzibarze, już wiem, czemu Paryż nazywają Miastem Świateł. Nasz samolot z Nairobi dotarł nad stolicę Francji na długo przed wschodem słońca – i to, co mnie uderzyło najbardziej, to właśnie ta szokująca feeria świateł w środku nocy…

A poza tym to mam wielkie zaległości z Paryża, które planuję stopniowo nadrabiać i reaktywować bloga krok po kroku – proszę jeszcze o trochę cierpliwości, zaległości z Paryża to tylko kropla w wielkim morzu zaległości, które sobie przez ten miesiąc zakumulowałam ;-) W każdym bądź razie jestem i czuję silną wewnętrzną potrzebę zaznajomienia się na nowo z tym tak zaniedbywanym przeze mnie ostatnio, a tak pięknym miastem (bo gdy wczoraj w nocy zobaczyłam rozświetloną Operę Garnier, znowu uwierzyłam w jego piękno). Na razie jedynym zaplanowanym wyjściem jest wizyta w hammamie – moja spieczona afrykańskim słońcem skóra i włosy pilnie domagają się poświęcenia im uwagi, a nie jestem jeszcze gotowa do tego, by całkiem zrezygnować z egzotyki… Ale muzea, kina, galerie i Wielkie Europejskie Miasto już kuszą swoją ofertą!

posted: Blogowy Off Topic, Paryż | tagged:

6 comments

Post a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.