Czekając na dźwięki lata

Mój związek z Paryżem jest ostatnio bardzo luźny, ale jeszcze ze sobą nie zerwaliśmy. Widujemy się od czasu do czasu, głównie w przelocie między jednym a drugim spotkaniem z innymi (ludźmi i miastami), często na dworcach, kiedy czekam dłużej niż powinnam na pociąg, bo Paryż akurat strzela focha i strajkuje (oj, często mu się to zdarza, no ale wybaczam mu, zaniedbywany faworyt musi jakoś próbować zwrócić na siebie uwagę…).

Chyba mu jednak wciąż na moich uczuciach zależy, bo ostatnio wyjątkowo mocno stara się o moje względy – a że znamy się już dość dobrze, to wie, że mnie łatwo wziąć na dobry rockowy festiwal, koniecznie w lecie i najlepiej niezbyt daleko od domu, bo na starość leniwa się robię… I tak w ciągu ostatniego tygodnia Paryż mocno wywijał mi przed nosem składem swoich trzech festiwalowych imprez. Sęk tym, że momentami trochę nieporadnie. No bo…

Villette Sonique – od 31 maja do 6 czerwca
villette_soniqueTu akurat wątpliwości nie ma żadnych, do parku Villette mam słabość przeogromną, a festiwal Villette Sonique to (obok Cinema au plein air) jedna z moich ulubionych parkowych imprez. W zeszłym roku dałam się mocno porwać atmosferze alternatywnego festiwalu, na którym większość występujących to formacje mało znane (przynajmniej dla takiego bezwstydnego „mainstreamowca” jak ja), niektóre bardzo ciekawe. Nie ukrywam, że najbardziej podobały mi się darmowe koncerty pod gołym niebem w różnych zakamarkach parku i towarzysząca im, szaleńcza czasem, atmosfera. W tym roku będzie prawdopodobnie równie ciekawie – nie będę udawała, że znam wszystkie składowe zespoły, choć na kilka już gdzieś przedtem trafiłam, inne conajmniej intrygują (Fuck Buttons, anyone?). Niestety, Paryż nie postarał się jeśli chodzi o termin – podczas festiwalowego tygodnia nie będzie mnie w mieście. Ale gdyby ktoś z Was miał ochotę poodkrywać nowe dźwięki w nietypowym otoczeniu, z całego serca polecam! Płatne koncerty i imprezy taneczne odbywają w Grande Halle de la Villette, darmowe porozsiewane są po całym parku. Więcej na www.vilettesonique.com.

Solidays – od 25 do 27 czerwca
solidaysZ tego trzydniowego festiwalu organizowanego w solidarności z walką z AIDS wyłania się powoli mało prawdopobny faworyt. Bo i akurat w Paryżu jestem, i cena bardzo przystępna, i cel szczytny – no i skład robi się coraz bardziej ciekawy. Mieszanka stylowa jest dość eklektyczna – wśród wielu mniej lub bardziej znanych zespołów, w tym licznych francuskich (co akurat podoba mi się bardzo, bo nadal doedukowuję się w dziedzinie francuskiej muzyki), można będzie też usłyszeć „małe giganty” jak Kasabian, Archive, N.E.R.D. (to akurat gigant w świecie mojego specyficznego, nieco hip-hopowatego gustu), Indi Zahra, Jil is Lucky oraz Królową (Vanessa Paradis) i Księżniczkę (Olivia Ruiz) francuskiej sceny pop. A poza tym dużo mało znanych lokalnych paryskich zespołów, trochę world music i trochę jazzu. Całość brzmi całkiem nieźle – szczegóły tego, co dokładnie w ramach tej całości zabrzmi, znajdziecie tutaj.

Rock en Seine – od 27 do 29 sierpnia
rockenseineTu mam do Paryża najwięcej pretensji. Po zeszłorocznym, bardzo udanym (pomijając mały incydent z braćmi Gallagher) festiwalu kupiliśmy bilety na tegoroczną edycję w ciemno – Rock-en-Seine to jedyny znany mi festiwal na taką skalę, z którego można wrócić do domu metrem, a ja jak już wspominałam, starzeję się i podczas gdy mogę spać pod namiotem na wakacjach w Afryce, festiwalowe pola namiotowe to dla mnie już za duży hard-core ;-) Czekałam więc ufnie z moim trzydniowym karnetem na ogłoszenie tegorocznego składu – i gdy to nastąpiło mina mi trochę zrzędła. Owszem, jest parę mocnych punktów (m.in. Massive Attack, The Kooks, Skunk Anansie, Queens of the Stone Age, Beirut, Arcade Fire), organizatorzy wykazali się też poczuciem humoru (Blink 182!) oraz ukłonili w stronę takich starych sympatyków old-skulowego hip-hopu jak ja (Cypress Hill!). Ale porównując z pierwszym lepszym dużym tegorocznym festiwalem – jest słabo. Imprezę mimo wszystko polecam (więcej informacji na temat składu, cen i biletów na www.rockenseine.com) – mam nadzieję, że puste miejsca na afiszu zapełnią się do tego czasu jakimiś mocniejszymi akcentami, prosiłabym też Paryż o dodanie trochę francuskich nazwisk, jak już wspomniałam, w celach odkrywczo-edukacyjnych…

Bo w życiu tak to już jest, drogi Paryżu, że o względy kobiece trzeba się czasem trochę postarać… Choć Paryż w swojej legendarnej zarozumiałości wie dobrze, że tak czy siak do niego powrócę – i to najprawdopodobniej na długo przed tymi wszystkimi letnimi festiwalami ;-)

posted: Muzyka, Paryż, Wydarzenia

1 comment

Post a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.